|
|
Autor |
Wiadomość |
Wiedzmanna
Głos Gaju
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:54, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Nathairo, dzięki ci za ten post. Odczytałam go córce, bo jak kazde dziecko na złość mamie odmraza sobie uszy.
Żarła czipsy, podjadała zupki chińskie i jak juz zaczęła świecić w nocy i drapać się po 3 nodze to... mamo ratuj.
Obiecała, że już nie będzie się szpikowała chemią wątpliwej jakości.
I pomyśleć, wiedzma, propagatorka zdrowego trybu zycia, ma problemy z latoroslami. Ale spoko, przeżyłam jeden okres burzy i naporu, przezyję i kolejny. Wszak młodzi lubią wyważać otwarte drzwi i popełniać te same błędy, co ja w przeszłości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nathaira
Głos Gaju
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 682
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:06, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Mam nadzięję, że córeczka wzięła sobie to do serca Niestety faktycznie jest tak, że człowiek lubi uczyć się na własnych błędach..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bianka
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:01, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Idril, co do słodyczy- oglądałaś "Charlie i Fabryka Czekolady" Burtona ? Wonka, grany przez Deppa też miał szlaban na słodycze....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Idril
Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:06, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Nie ogladałam:( uwielbiam Burtona, uwielbiam Deppa, a tego nie oglądałam, ale czaję sie regularnie, żeby zoabczyć
A w fabryce czekolady to ja bym mogla mieszkać xD Osiagnełabym apogeum szczęścia^^ O ile z wszelkich fast foodów, chipsow, ciasteczek, gazowanych napojów (które w sumie pijam tylko na wakacjach a i to nieczęsto) mogłabym zrezygnować, to z czekoladą bylby problem;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nakasha
Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Pon 18:22, 04 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Odkopuję
Gdy byłam dzieckiem nie jadłam słodyczy, bo ich po prostu nie było a chorowałam.
Teraz też nie jem słodyczy, staram się unikać przetwarzanej żywności, nie jem mięsa - i nie choruję, a wyniki krwi mam wzorcowe . Przyczyn chorób jest bardzo wiele, chemikalia to tylko część z nich.
Poza tym niemal wszystkie choroby mają bardzo ścisły związek z naszą psychiką. Powracające choroby mogą wskazywać na poważny "problem" emocjonalny albo psychiczny.
A wodę przed piciem dobrze jest naenergetyzować albo chociaż oczyścić, np. wahadełkiem - wtedy maksymalizuje się jej pozytywny wpływ na nasze ciało
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szerszen
Głos Gaju
Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:26, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ja to robię... z majonezem... eee znaczy runami
Kwestia wyboru ścieżki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nakasha
Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wto 14:44, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Leszek Matela parę lat temu na zajęciach z radiestezji radził nam, żebyśmy oczyszczali całe jedzenie [ale kaman, komu by się chciało ], a w sklepie przeprowadzili eksperyment - sprawdzić wahadełkiem jakie wibracje mają poszczególne produkty. Podobno apetyt może opaść chociaż chyba nikt się nie wybrał na testowanie
A tak BTW wahadełko to dość uniwersalne narzędzie, można je stosować w zasadzie niezależnie od ścieżki
Chociaż już chyba zawsze będzie mi stawać przed oczami wyobrażenie skupionego Leszka machającego wahadełkiem nad kubkiem Knorra
Ostatnio zmieniony przez Nakasha dnia Wto 14:47, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiedzmanna
Głos Gaju
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:05, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Aż takim szopem praczem to nie jestem...
- kreślę krzyż nad bochenkiem chleba, bo moi rodzice tak czynili,
- mieszam zupe w prawa stronę( nawet tę z torebki Knorra), by spirala miała pozytywną energie - ale to intuicyjnie, po wiedzmatemu
- słodycze pochłaniam w każdej postaci, z braku laku może być kostka cukru z cukierniczki...
.... a propos słodyczy - żyłam w czasach, kiedy tabliczka czekolady kosztowała 19,50 a cukierki czekoladowe były rarytasem. Mama kupowała kilo trufli i chowała w domu, wydzielając sprawiedliwie mnie i siostrze po 2 cukierki dziennie. Oczywiście łasuchowi było mało, więc szukałam tajnej skrytki. Szafa to małe wyzwanie, wersalka też... W domu mieliśmy wielki piec chlebowy. Mama była na 100% pewna, że tam nie znajdę i uwiesiła w woreczku na sznureczku cukiereczki... szukałam dłuuuugo ale znalazłam. Codziennie wyciągałam po 4 cukiery - tak, dzieliłam się sprawiedliwie z siostrą, a co?... póki woreczek nie pokazał dna.
Mama się poddała i jak kupowała kolejne kilo trufli - dzieliła sprawiedliwie między nas i nie chowała ich już po domu... szkoda, zabawa się skończyła i cukierki nie smakowały jak wcześniej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szerszen
Głos Gaju
Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:17, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nakasho, może i jest uniwersalne... ale też bardzo subiektywne.
Wrodzony (a może nabyty) sceptycyzm, mi radzi po prostu trzymać się tego czemu mogę zaufać - wahadełku, jakoś nie do końca i nie wiem z czego to wynika.
Może z tego, że jak byłem młody i piękny (teraz zostało samo i), to wahadełko było prezentowane jako prosty instrument pokazujący "tak/nie", a dziś jak widzę radiestetów kłócących się o "odpukiwanie", używających coraz wymyślniejszych kształtów wahadełek i posiadających kilkadziesiąt plansz oraz całe skomplikowane systemy określania... to wolę sobie przypomnieć:
Piwne runy poznaj, te od kłamstwa żony
gdy zdrady się boisz, nie ufasz;
Na rogu je wyryj, i z tyłu swych dłoni,
Potrzebę zaś znacz na paznokciu.
Błogosław wicher, i trudne wyjścia,
i rzuć leek na naczynie;
(gdy zrobisz to, nie zdarzy ci się, że miód twój ze złem będzie zmieszan).
...
Bukowe są runy, narodzin są runy,
wszystkie runy napoju,
runy mocy są też;
Kto je pozna poprawnie i prawdziwie odczyta,
temu runy pomogą;
Zawsze pomagają
Póki Bogowie istnieją.
Ostatnio zmieniony przez Szerszen dnia Wto 21:19, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiedzmanna
Głos Gaju
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:29, 05 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
"Piwne runy poznaj, te od kłamstwa żony
gdy zdrady się boisz, nie ufasz; "
Szerszeniu... wolę "bukowe runy..."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bianka
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 7:52, 06 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Najprostszy sposób- 5 razy okręcić kubek w prawo dookoła włąsnej osi, podobno proste i skuteczne, może na garnek z zupą też by działało? Kiedy nie zapominam zdarza mi się to robić. Za mało konsekwencji by móc zaobserwować jakieś konkrene zmiany, a może wartoby było?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiedzmanna
Głos Gaju
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:09, 06 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Bianko, a może 3 razy? Albo 7? Może to zależy od indywidualnej wiary w tę skuteczność?
Coś w tym jest... tak jak w smaku rosołu gotowanego na kuchni węglowej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bianka
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:45, 06 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
5 do 7 razy Wiedźmanno. Jest to rytuał oczyszczania energetycznego plus pozytywnego naładowania energią popularny u Japończyków a nauczyłam się go od mojego przyjaciela Hagala, dla którego język energii jest tak prosty jak język ojczysty, jeśli o posługiwanie się nią chodzi. Myślę,że warto spróbować. Ale jeśli pytasz czy liczba obrotów jest sprawą nadrzędną dla tej metody to powiem,że według wszelkiego prawdopodobieństwa- jest. Łatwo mi to odczuć, trudniej uzasadnić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiedzmanna
Głos Gaju
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:59, 06 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Bianko, zainspirowana tematem energetyzowania pokarmu poprzez obracanie naczyniem, przejrzałam na YT filmiki dotyczące ceremonii parzenia herbaty. Zauważyłam TRZY obroty naczyniem, ale w czasie trwania ceremonii te trzy obroty powtarzane są kilkakrotnie.]
Przyznam, że zauroczyła mnie ta ceremonia. Pełne gracji ruchy, skupienie na wykonywanych czynnościach, wszechobecny spokój i wyciszenie.
Nie byłabym wiedźmą, gdybym nie wypróbowała tej ceremonii. Oczywiście wykonałam ją według swojego pomysłu, ale starałam się zachować jej sedno, czyli skupienie się na czynnościach i maksymalne przemyślenie każdego ruchu, każdego łyku zaparzonej herbaty z własnoręcznie bez rękawiczek zebranej młodej pokrzywy.
Smakowała fantastycznie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bianka
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 7:50, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Tak, to jest chyba błogosławieństwo jakości- co jest bardzo ważne dla Japończyków i oczywiście nie tylko dla nich. Jeśli czynnośi wykonywane przy przygotowywaniu czegokolwiek są staranne i cechuje je najwyższa jakość, wówczas i gotowy produkt ją posiada. Niby mało odkrywcze ale stosowane w praktyce zaskakuje prawdziwością.
Kiedyś czytałam książkę "Zen w sztuka obsługi motocykla" po którą sięgnęłam jako zapalona fanka jednośladowej motoryzacji, tymczasem książka miała więcej zen niż obsługi motocykla i między innymi prezentowała taką właśnie jakościową filozofię- starannego, pełnego uwgi, powiedziałabym nawet: pietyzmu podejścia do wszystkiego co się robi z uwzględnieniem konkretnych czynności, takich chociażby jak umycie filiżanki przed przystąpieniem do parzenia herbaty.
Zastanawia mnie tylko (w sobie również, nie tylko w ludziach) dlaczego, skoro przynosi to dobre efekty, tak trudno o konsekwencję w takim działaniu. O co chodzi? O czasochłonność? O skłonność do powierzchowności, o krótkotrwałą słodycz łatwizny? Nie wiem.
Takie parzenie herbaty jako sztuka pamiętam już z Pana Tadeusza. Może kiedyś było łatwiej w tym sensie,że było więcej czasu a może to też kwestia tego,że nie robiło się tego tylko dla siebie tylko dla całej, oczekującej wręcz tego i cieszącej się tym, rodziny? Dziś się wydaje,że jak ktoś już gdzieś się znajdzie to już myśli o tym, gdzie znajdzie się za chwilę. Trudno jest uchwycić życie w przelocie- na krótką chwilę odnaleźć w nim tę ...jakość, powagę bez ponurości-a ze względu na wagę rzeczy, znaczenie, istotność, coś co właśnie chyba na pewnej płaszczyźnie możnaby nazwać "zen" (?)
Czytam teraz księżkę "Dom nad rozlewiskiem" Małgorzaty Kalicińskiej i ach, jak ze wszystkich osób, które odczuwam w pewiem sposób, właśnie Tobie, Wiedźmanno spodobałaby się ta powieść. Autorka ma nawet poczucie humoru podobne do Twojego i sposób odbierania ludzi i zjawisk-polecam Ci tę pozycję gorąco.
Pozdrowienia,Bianka
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|
|